Kosmetyczni ulubieńcy roku 2016 / PIELĘGNACJA
11.1.17
Kosmetycznych podsumowań ciąg dalszy. Dzisiaj zapraszam na ulubieńców w kategorii pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. O ile z kolorówką nie miałam mniejszego problemu, tak nad perełkami pielęgnacyjnymi musiałam trochę dłużej pomyśleć. Nie wszystkie z tych kosmetyków mam obecnie, dlatego też zdjęcia są tak różnorodne i pochodzą z różnych okresów minionego roku. Kosmetyki te zasłużyły na wyróżnienie ze względu na swoje dobre działanie, a także w wielu przypadkach naturalne składy.
Zacznijmy od pielęgnacji twarzy. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przekonałam się o mocy kosmetyków z witaminą C. Najpierw poznałam serum marki GlySkinCare, a gdy go wykończyłam przeszłam na serum olejkowe Mincer Pharma. To właśnie to drugie serum wyjątkowo polubiłam. Posiada ono skład bogaty w naturalne olejki. Nie brakuje w nim również odpowiedniej formy witaminy C, która rzeczywiście pozytywnie wpływa na stan mojej mieszanej cery.
Kolejna perełka godna polecenia, to pasta oczyszczająca do twarzy Aqua Marina z Lush'a. Kosmetyk ten jest specyficzny i trzeba się przyzwyczaić do jego dziwnej konsystencji, a także zapachu. Ale działanie ma naprawdę rewelacyjne. Po umyciu twarzy skóra nie jest ani trochę ściągnięta czy przesuszona, wręcz przeciwnie odnosi się wrażenie, że jest lekko nawilżona. Na święta dostałam od siostry nowe opakowanie. Żałuję, że Lush'a nie ma w Polsce.
W kwestii nawilżania twarzy na wyróżnienie zasłużył naturalny krem Make Me Bio Orange Energy, który towarzyszył mi w pierwszej połowie roku. Dobrze nawilża, a jednocześnie działa tonizująco, nadaje się pod makijaż. To już mój kolejny krem ten marki i na pewno nie ostatni.
Kolejny ulubieniec to Evree, tonik różany do twarzy. Nie dość, że prześlicznie, delikatnie pachnie to sprawdza się znakomicie w codziennej pielęgnacji, zarówno latem jak i zimą. Dzięki temu, że jest w formie rozpylacza jego wydajność jest ogromna, spokojnie starcza aż na kilka miesięcy.
W zestawieniu nie może zabraknąć maseczek. Moim odkryciem 2016 roku są maski w tkaninie. Miałam ich najwięcej z azjatyckiej marki Skin79 i te szczególnie polecam. Maseczki wspaniale odżywiają, dodają zastrzyku energii po nieprzespanej nocy, nawilżają i pielęgnują cerę. Teraz powoli poznaję propozycje innych marek, ale wciąż są to głównie kosmetyki koreańskie.
Hitów do ciała będzie trochę mniej. Poznałam co prawda sporo różnych kosmetyków, rotacja peelingów czy mazideł nawilżających była duża, ale niewiele z nich zapadło mi w pamięci. Chcę wrócić na pewno do peelingu Evree Multioils Bomb oraz poznać inne wersje peelingów Vianek. Zdjęcia katalogowe, bo nie mogę znaleźć na karcie swoich, chyba już je skasowałam. Peeling Vianek recenzowałam na blogu, ten z Evree natomiast opiszę Wam w nowym roku, jak kupię sobie kolejne opakowanie. Oba zapewniają efekt wygładzonej skóry i są przyjemne w użyciu.
Kosmetyki myjące Le Petit Marseillais bardzo często goszczą w mojej łazience, mam na myśli żele i kremy. Ostatnio pisałam Wam o interesującej nowej morskiej linii, ale w ciągu całego minionego roku towarzyszyło mi także kilka innych wersji zapachowych. Najbardziej przypadł mi do gustu żel o zapachu maliny i piwonii.
Odkryciem są dla mnie także naturalne mydła Yope. To tylko mydełka w płynie, ale stworzone tak, by nie wysuszać dłoni i u mnie się to sprawdziło. W internecie można je znaleźć z łatwością, dostępne są też opakowania uzupełniające, co bardzo mi się podoba.
I na koniec zostały kosmetyki do włosów. Naprzemiennie używam kosmetyków drogeryjnych i tych bardziej ekologicznych. Jeśli miałabym wybrać najlepszą serię do moich długich i prostych włosów to stawiam na kosmetyki regenerujące John Frieda Frizz Ease. Po zastosowaniu całej serii lub odżywki czy maski włosy są niesamowicie wygładzone i przyjemne w dotyku. To było moje pierwsze spotkanie z kosmetykami Frieda.
Pod koniec jesieni sprawiłam sobie odżywczy olejek do włosów Vianek. Używam go do dzisiaj i bardzo sobie chwalę jest zapach, ale przede wszystkim efekty jakie daje. Włosy odżyły już po kilku użyciach. Teraz robią się coraz bardziej lśniące. Powrót do olejowania to była bardzo dobra decyzja.
Jestem ciekawa czy są w moim zestawieniu także Wasze hity? Dajcie koniecznie znać jakie są Wasze perełki minionego roku. :)
Zacznijmy od pielęgnacji twarzy. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przekonałam się o mocy kosmetyków z witaminą C. Najpierw poznałam serum marki GlySkinCare, a gdy go wykończyłam przeszłam na serum olejkowe Mincer Pharma. To właśnie to drugie serum wyjątkowo polubiłam. Posiada ono skład bogaty w naturalne olejki. Nie brakuje w nim również odpowiedniej formy witaminy C, która rzeczywiście pozytywnie wpływa na stan mojej mieszanej cery.
Kolejna perełka godna polecenia, to pasta oczyszczająca do twarzy Aqua Marina z Lush'a. Kosmetyk ten jest specyficzny i trzeba się przyzwyczaić do jego dziwnej konsystencji, a także zapachu. Ale działanie ma naprawdę rewelacyjne. Po umyciu twarzy skóra nie jest ani trochę ściągnięta czy przesuszona, wręcz przeciwnie odnosi się wrażenie, że jest lekko nawilżona. Na święta dostałam od siostry nowe opakowanie. Żałuję, że Lush'a nie ma w Polsce.
W kwestii nawilżania twarzy na wyróżnienie zasłużył naturalny krem Make Me Bio Orange Energy, który towarzyszył mi w pierwszej połowie roku. Dobrze nawilża, a jednocześnie działa tonizująco, nadaje się pod makijaż. To już mój kolejny krem ten marki i na pewno nie ostatni.
Kolejny ulubieniec to Evree, tonik różany do twarzy. Nie dość, że prześlicznie, delikatnie pachnie to sprawdza się znakomicie w codziennej pielęgnacji, zarówno latem jak i zimą. Dzięki temu, że jest w formie rozpylacza jego wydajność jest ogromna, spokojnie starcza aż na kilka miesięcy.
W zestawieniu nie może zabraknąć maseczek. Moim odkryciem 2016 roku są maski w tkaninie. Miałam ich najwięcej z azjatyckiej marki Skin79 i te szczególnie polecam. Maseczki wspaniale odżywiają, dodają zastrzyku energii po nieprzespanej nocy, nawilżają i pielęgnują cerę. Teraz powoli poznaję propozycje innych marek, ale wciąż są to głównie kosmetyki koreańskie.
Hitów do ciała będzie trochę mniej. Poznałam co prawda sporo różnych kosmetyków, rotacja peelingów czy mazideł nawilżających była duża, ale niewiele z nich zapadło mi w pamięci. Chcę wrócić na pewno do peelingu Evree Multioils Bomb oraz poznać inne wersje peelingów Vianek. Zdjęcia katalogowe, bo nie mogę znaleźć na karcie swoich, chyba już je skasowałam. Peeling Vianek recenzowałam na blogu, ten z Evree natomiast opiszę Wam w nowym roku, jak kupię sobie kolejne opakowanie. Oba zapewniają efekt wygładzonej skóry i są przyjemne w użyciu.
Kosmetyki myjące Le Petit Marseillais bardzo często goszczą w mojej łazience, mam na myśli żele i kremy. Ostatnio pisałam Wam o interesującej nowej morskiej linii, ale w ciągu całego minionego roku towarzyszyło mi także kilka innych wersji zapachowych. Najbardziej przypadł mi do gustu żel o zapachu maliny i piwonii.
Odkryciem są dla mnie także naturalne mydła Yope. To tylko mydełka w płynie, ale stworzone tak, by nie wysuszać dłoni i u mnie się to sprawdziło. W internecie można je znaleźć z łatwością, dostępne są też opakowania uzupełniające, co bardzo mi się podoba.
I na koniec zostały kosmetyki do włosów. Naprzemiennie używam kosmetyków drogeryjnych i tych bardziej ekologicznych. Jeśli miałabym wybrać najlepszą serię do moich długich i prostych włosów to stawiam na kosmetyki regenerujące John Frieda Frizz Ease. Po zastosowaniu całej serii lub odżywki czy maski włosy są niesamowicie wygładzone i przyjemne w dotyku. To było moje pierwsze spotkanie z kosmetykami Frieda.
Pod koniec jesieni sprawiłam sobie odżywczy olejek do włosów Vianek. Używam go do dzisiaj i bardzo sobie chwalę jest zapach, ale przede wszystkim efekty jakie daje. Włosy odżyły już po kilku użyciach. Teraz robią się coraz bardziej lśniące. Powrót do olejowania to była bardzo dobra decyzja.
Jestem ciekawa czy są w moim zestawieniu także Wasze hity? Dajcie koniecznie znać jakie są Wasze perełki minionego roku. :)
40 komentarzy
Znam wielu z Twoich ulubieńców: serum z Mincera mam i bardzo lubię :) Z Lusha generalnie lubię wszystko, a olejek do włosów z Vianka na razie czeka u mnie na użycie, ale widzę, że powinnam się za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńobecnie używam żelu lpm o zapachu maliny i piwonii:D
OdpowiedzUsuńNa ten żel LPM to się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńKremik Make Me Bio muszę mieć :D
OdpowiedzUsuńKosmetyki z Lusha już od dawna mi się marzą :)
OdpowiedzUsuńSuper, nie wszystkie znałam :>
OdpowiedzUsuńKosmetyki Lush marzenie <3 Ja uwielbiam drugi tonik z Evree :)
OdpowiedzUsuńNajchętniej wypróbowałabym Lush:) szkoda, ze jest tak trudno dostępny :(
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że produkty marki LUSH nie są dostępne w Polsce, bo bardzo je sobie cenię :(
OdpowiedzUsuńNa te maseczki w płacie sama mam ochotę, ale jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńWiększość kojarzę, ale żadnego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńO kurcze ileż tu wspaniałości!
OdpowiedzUsuńmoim hitem również są maski w płacie ;)
OdpowiedzUsuńFajni ulubieńcy. Nie miałam niczego z tych produktów, ale kuszą mnie kosmetyki do mycia ciała z Le Petit Marseillais.
OdpowiedzUsuńTonik Evree mam w zapasie :D
OdpowiedzUsuńSuper zestawienie :) Strach się przyznać, ale nie mam w domu żadnego :D
OdpowiedzUsuńTyle świetnych rzeczy! Chciałabym przetestować wszystkie! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, na blogu trwa właśnie konkurs - gorąco zachęcam do udziału :)
Zainteresowałaś mnie tym serum olejkowym :)
OdpowiedzUsuńWidzę że masz same perełki ;) Mnie najbardziej zainteresowała pasta z Lusha, zawsze chciałam coś mieć z tej firmy ale cena mnie przerastała, na pewno kiedyś wypóbuję. Chciałabym też wypróbować kosmetyków od VIANKA,a te urocze mydełka można kupić tanio w Home&You :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMogłabyś poklikać u mnie na blogu w linki w najnowszym poście? Będę wdzięczna :D
http://sarowly.blogspot.com/2017/01/33-romwe-winter-wishlist.html#comment-form
Uwielbiam peelingi Vianka, ostatnio powiększyli ich pojemność nie zmieniając ceny ❤ a na tonik z Evree mam ochotę od dawna, muszę go wreszcie kupoć!
OdpowiedzUsuńLubię Evree lubię :)
OdpowiedzUsuńMake me bio, skin 79 evree i yope bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńten olejek do włosów mnie zaciekawił :D <3 chyba bede musiała mu sie "przyjrzeć z bliska" :DD
OdpowiedzUsuńhttp://czynnikipierwsze.com/
Szczerze mówiąc nie miałam ani jednego z twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńJedynie próbki yope i myślałam aby kupić pełnowymiarowe opakowania :)
Mnie najbardziej zaciekawiły maski w tkaninie. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. ;*
xxveronica.blogspot.com
jestem straszliwie ciekawa tych mydel Yope bo już tyle o nich slyszalam i gdzies mi tez myknal ten Vianek... ! Ciekawi ulubiency!
OdpowiedzUsuńświetni ulubieńcy, większość testowałam <3
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)
Niestety nie znam tych produktów,ale bardzo chętnie poznam :-)
OdpowiedzUsuńserum z Mincera mnie bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńwidzę same świetne rzeczy!:)
OdpowiedzUsuńU mnie również sprawdziło się serum od Mincer. Uwielbiam go. Zaciekawiłaś mnie kosmetykami marki Yope.
OdpowiedzUsuńOsobiście miałam styczność jedynie z mydłem Yope w odsłonie cynamon z wanilią i bardzo je polubiłam. Zaciekawiłaś mnie za to olejkiem do włosów Vianek.
OdpowiedzUsuńSame cudowności, również jestem zadowolona z kosmetyków do włosów od Frieda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
www.moda-eny.blogspot.com
Ciekawe kosmetyki. Chętnie wypróbowałabym wszystko, zwłaszcza krem Make Me Bio. Odpuściłabym sobie tylko serum, bo mam teraz LIQ CC light i mi służy :)
OdpowiedzUsuńJa tonik do twarzy z Evree posiadam drugą wersję :)
OdpowiedzUsuńkosmetyki evree bardzo lubię
OdpowiedzUsuńz Yope rownież coś miałam
niestety nic z tych rzeczy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńYope, maski w płachcie, tonik z Evree - wszystkie te kosmetyki są mi znane i sama bardzo lubię po nie sięgać :) Może tonik nie jest ideałem, ale znalazłam dla niego fajne zastosowanie - dobrze sprawdza się jako nawilżająca mgiełka pod olejowanie włosów :)
OdpowiedzUsuńWow teraz jestem ciekawa...bo te kosmetyki wyglądają super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://natalena-style.blogspot.com/
Znam ten tonik evree, i bardzo go lubię :) Potrafi czasem zaszczypać w oczy, ale mimo wszystko lubię jego działanie ;)
OdpowiedzUsuń