Nowości z Dnia Darmowej Dostawy i nie tylko :)

17.12.14

Witajcie! Już za tydzień Wigilia! Nie wiem jak Wy, ale ja jeszcze nie czuję atmosfery świąt. Dzisiaj mam zamiar ubierać choinkę, więc może wtedy zrobi się w domu bardziej świątecznie. Zazwyczaj choinkę ubierałam na dzień przed Wigilią, ale w tym roku chcę mieć to szybciej z głowy, bo jeszcze trochę porządków w domu mnie czeka nie wspominając o pieczeniu ciast... Ale przejdźmy do notki... :)

Wczoraj pokazywałam nowości w szafie, a dzisiaj czas na nowości w 'kosmetyczce', które pojawiły się u mnie od początku grudnia. Kilka dni temu doszła do mnie ostatnia zamówiona w dniu darmowej dostawy przesyłka, więc mogłam już sfotografować zamówienie i dokończyć notkę, którą notabene składam od kilku dni. :D

W Dniu Darmowej Dostawy złożyłam tylko 3 małe zamówienia. Skusiłam się na 3 saszetki Babuszki Agafii: maskę do twarzy na bazie wody chabrowej i drugą odmładzającą na mleku łosia oraz maskę do włosów 7 sił. Do tego dołożyłam białą glinkę anapską z Fitocosmetic. Miałam i mam w sumie nadal inne rodzaje glinek tej marki i jestem z nich zadowolona, ciekawa jestem ten białej, ponoć jest ona najsilniej oczyszczająca z wszystkich? Zdam relację za jakiś czas.

Kolejna paczuszka to kolejne woski zapachowe Yankee Candle do dosłownie szybko topniejącej kolekcji. Co wybrałam widzicie poniżej. Paliłam już Pink Sands i muszę przyznać, że zapach jest super, chociaż spodziewałam się czegoś lżejszego. :)

Malutka paczuszka, którą wczoraj przyniósł mi listonosz skrywała sztuczne rzęsy Ardell Demi Wispies oraz wosk zapachowy Kringle Candle o zapachu świeżego bzu.

Tuż przed Mikołajem dostałam tajemniczą paczkę z kosmetykami Bath&Body Works. Przy jej otwieraniu pomyślałam, że ktoś pomylił adresy i zaczęłam się zastanawiać. Miałam już informować o tym na FB, ale najpierw sprawdziłam skrzynkę pocztową, a w niej znalazłam e-mail z wyjaśnieniami i przeprosinami. Wiecie co się okazało? Że jest to nagroda z rozdania, które wygrałam jakieś pół roku temu. Zdążyłam już zapomnieć o tej wygranej, a tu taka niespodzianka. Mgiełka do ciała Japanese Cherry Blossom pachnie obłędnie! Obok niej stoi mydło w piance Kithcen Lemon, malutki balsam do ciała Pink Chiffon oraz jeszcze mniejszy żel antybakteryjny Twillght Woods w żelowym ubranku.

Pozostając w temacie nagród. Poszczęściło mi się w rozdaniu u Ani z bloga Po tej stronie lustra... Wygrałam 3 małe masełka The Body Shop z świątecznej kolekcji: kandyzowane jabłuszko, żurawina i wanilia. Tu paczuszka doszła w tempie błyskawicznym, a masełka już poszły w ruch. Dziękuję jeszcze raz!

Piękny prezent świąteczny sprawiła mi także Mydlarnia Marsylskie, która przysłała mi do testów 2 kosmetyki Sylveco: lekki krem brzozowy i wygładzający peeling z korundem, werbeną i olejem słonecznikowym. Oba kosmetyki od dawna miałam ochotę przetestować, krem na dzień akurat mi się skończył, a peeling zawsze się przyda. Pierwsze testy już za mną. :)

I na koniec moja zachcianka - szczoteczka elektryczna Oral-B, od dawna miałam na nią ochotę!

Zapomniałabym o szczotce DTangler. Czasem denerwuje mnie brak rączki przy mojej TT, więc sprawiłam sobie taką szczotę, zobaczymy jak się sprawdzi. Jej koszt to niecałe 20zł, więc w porównaniu do TT jest tańsza, ale czy równie dobra pod względem jakości to się okaże przy dłuższym użytkowaniu.