Fitocosmetic - glinka błekitna z minerałami z Morza Martwego (spirulina i chitosan)
10.4.14
Hej kochani! Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję rosyjskiej glinki błękitnej z Fitocosmetic. Przyznam,
że wcześniej nie miałam do czynienia z typowymi glinkami w proszku,
które trzeba sobie wcześniej przygotować. Miałam często maseczki
glinkowe, ale już takie gotowe. Jak się okazuje to zupełnie inna bajka.
:)
Glinka błękitna z Morza Martwego ze spiruliną i chitosanem
jest przeznaczona do każdego typu cery. Może być też stosowana na
ciało, ale ja używam jej tylko jako maseczki na twarz i szyję. Może
kiedyś spróbuję i na ciało?
Moja glinka mieści się w 60g saszetce.
Taka ilość spokojnie starcza na 5-6 użyć. Przy pierwszym mieszaniu
dolałam zbyt dużo wody i wyszła mi za rzadka, dosypałam więc glinki,
trochę dużo mi tego wyszło, ale nic się nie zmarnowało, nałożyłam ją też
na dekolt. Następnym razem wiedziałam już, że wystarczy naprawdę
niewielka ilość i glinki i wody by otrzymać 1 porcję. Do nakładania
takiej maski najlepszy byłby pędzel wachlarzykowy, którego ja niestety
nie mam (muszę kupić), więc radzę sobie przy pomocy patyczka i własnych
palców.
Gotowa do nałożenia glinka ma brudnozielony kolor. Po nałożeniu na twarz wygląda się gorzej niż Shrek. :D Z czasem (ok. 6-10 minut) zaczyna zasychać
i zmienia swój ciemny kolor na dużo jaśniejszy. Jeśli nie lubicie
uczucia ściągniętej i skamieniałej wręcz skóry dobrym rozwiązaniem jest
użycie wody termalnej. Dwa psiknięcia załatwiają sprawę i glinka jest
znów mokra. Czytałam o tym sposobie wiele razy i w końcu sama się przekonałam, bo od jakiegoś czasu mam wodę termalną Uriage.
Zmycie glinki nie jest wcale takie trudne jak mi się wydawało - wystarczy ciepła woda. Po zmyciu cera jest ładnie oczyszczona, przyjemna w dotyku, pory są zwężone. Maska z glinki wchłania nadmiar sebum,
cera jest zmatowiona. Po nałożeniu kremu nawilżającego bardzo szybko do
wchłania. Glinka błękitna nie wywołała u mnie żadnych podrażnień, ani o
dziwo uczucia wysuszonej cery (czytałam, że tak może być).
Oczyszczenie jakie zapewnia jest zdecydowanie lepsze od gotowych
maseczek saszetkowych np. z Perfecty dostępnych w drogeriach za 1-2zł.
Wiadomo też, że nie każda glinka będzie dobra dla każdego. Ta błękitna
akurat przy mojej mieszanej cerze sprawdza się bardzo dobrze.
W skład glinki wchodzą:
- glinka błękitna, naturalna wysokiego stopnia oczyszczeni,
- spirulina ma za zadanie odżywić i wygładzić skórę,
- chitosan łagodzi podrażnienia i wspomaga regenerację.
Pojemność: 60g
Cena: ok. 4-6zł
Dostępność: apteki, sklepy z kosmetykami rosyjskimi, internet.
Dystrybutorem glinek mineralnych Fotocosmetic jest firma Biosfera Polska.
Podsumowując, to
moja pierwsza glinka z prawdziwego zdarzenia i z pewnością nie
ostatnia. Wiem, że nie wszystkie glinki są dobre dla każdego. Ta
błękitna okazała się jednak świetna do mojej mieszanej cery. Cena takiej
saszetki jest niewielka, z pewnością kupię sobie kilka innych wersji.
A Wy jakie glinki polecacie?
49 komentarzy
Ja nigdy nie miałam takiej prawdziwej glinki, ale od dawna zbieram się do zakupu i chyba zdecyduję się na jakąś, bo także mam mieszaną cerę i tonę wyprysków :(
OdpowiedzUsuńJeśli masz mieszaną cerę, to myślę, że jak najbardziej będziesz zadowolona z tej glinki błękitnej. Ja z pewnością wypróbuję inne, czekam tylko na jakieś sprawdzone propozycje w komentarzach. :)
UsuńBłękitnej glinki jeszcze nie miałam, ale uwielbiam glinki ;) Skoro sprawdza się na mieszanej skórze, to na pewno ją wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakie Ty glinki lubisz szczególnie? :)
Usuńmiałam glinkę błękitną z Krymu i byłam zadowolona :) ta też wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńCzytałam gdzieś o niej, ale chyba muszę odświeżyć te informacje :)
UsuńFajnie, że się po pierwszej nie zniechęcisz :)
OdpowiedzUsuńNo tak, a nawet wręcz przeciwnie mam ochotę na inne wersje. Bo ta saszetka już prawie na wykończeniu. :)
Usuńteż miałam taką glinkę wulkaniczną z Krymu, bardzo fajna, buzia po niej była jak pupa niemowlaka,
OdpowiedzUsuńta Twoja też mnie kusi :)
całuski
Oj tak, sama byłam zaskoczona, że po glinkach cera jest nie tylko oczyszczona, ale taka przyjemna w dotyku :)
UsuńHm tego nie miałam, ale ogólnie spodobała mi się ostatnio niebieska glinka.
OdpowiedzUsuńCzyżby zmienili opakowania? Ja mam z tej firmy glinki w kartonikach, uwielbiam je :-)
OdpowiedzUsuńChyba nie zmienili, tylko dostępne są w mniejszych wersjach i w większych, właśnie w kartonikach po 100g. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo w niektórych sklepach internetowych można kupić i takie i takie.
UsuńBardzo lubię glinki :)
OdpowiedzUsuńrównież bardzo lubię ,obecnie używam zielonej
OdpowiedzUsuńPolubiłam glinki, więc tą również chętnie kiedyś wypróbuję:) Na razie jednak czaję się na białą:)
OdpowiedzUsuńOo to tak jak ja, ostatnio gdzieś czytałam recenzję białej i już jest na mojej liście zakupów. Mam nadzieję, że znajdę je gdzieś stacjonarnie, bo przez internet nie chce mi się zamawiać. :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji używać glinki w formie do samodzielnego przygotowania, ale coraz bardziej jestem tym zainteresowana :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś musi być ten pierwszy raz, polecam jeśli masz cerę mieszaną lub tłustą, to ta glinka błękitna powinna się sprawdzić u Ciebie :)
Usuńja uwielbiam gotowe glinki;) a jeśli lubisz ich produkty,to zapraszam do mnie;P
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam kochana :)
Usuńbłękitnej jeszcze nie miałam,ale na pewno kiedyś wypróbuję;)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam o tej glince ale jeszcze nie miałam okazji stosować. Mnie najbardziej odpowiada zielona :)
OdpowiedzUsuńMuszę i ja zieloną wypróbować :) Ta chociaż z koloru ciemnozielona, to z nazwy jest błękitna :)
Usuńzaciekawiła mnie ta glinka tym bardziej, że też mam cerę mieszaną :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy żadnej glinki :<
OdpowiedzUsuńO to widzę, że nie tylko ja taka opóźniona w stosowaniu glinek :) No ale już jedną wersję poznałam i w dodatku polubiłam :)
Usuńfajnie, że się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńtakiej gliny jeszcze nie miałam, ale u mnie się sprawdza maseczka błotna z Avonu :)
Bardzo lubię glinki, dlatego chętnie bym ją przetestowała! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki, ta też bardzo ciekawa jest, więc muszę ją dorwać koniecznie :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej chyba lubię zieloną glinkę.
Widzę, że już kolejna osóbka poleca zieloną glinkę, coś w tym chyba musi być, że tak ją chwalicie :)
UsuńJa właśnie testuję różową, rosyjską glinkę :)
OdpowiedzUsuńWow o błękitnej to jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się i fajnie, że wystarcza na więcej niż 1-2 aplikacje:)
OdpowiedzUsuńOj tak, taka saszetka jest wbrew pozorom bardzo wydajna. :)
Usuńja uwielbiam takie glinki!
OdpowiedzUsuńLubię stosować glinki od czasu do czasu ;-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze takiej maseczki glinkowej ;) Muszę w końcu zainwestować, z tym że ja wybrałabym chyba zieloną :)
OdpowiedzUsuńNie mam cierpliwości do rozrabiania tych sypkich masek. Co chwile - albo za gęsta, albo za rzadka. Ni w ząb nie mogę trafić:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie na początku miałam problemy z uzyskaniem odpowiedniej konsystencji, ale troszeczkę praktyki i było okej :)
UsuńGlinki potrafią zdziałać cuda :)
OdpowiedzUsuńo błękitnej glince jeszcze nie słyszałam ;-)
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy żadnej glinki, ale chętnie bym jakąś przetestowała :-)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna,mam z tej serii czarną przeciwtrądzikową i tez mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńNie znosze tego babrania się z glinką :)
OdpowiedzUsuńA ja nawet polubiłam, tylko muszę sobie jakiś pędzelek odpowiedni sprawdzić żeby mi się ją lepiej nakładało :)
Usuńgdy pierwszy raz użyłam prawdziwej glinki też byłam zaskoczona i oczarowana. wcześniej miałam tylko maseczki z glinkami w saszetkach. błękitną też wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, masz rację, różnica pomiędzy takimi saszetkowymi maseczkami a typowymi glinkami jest rzeczywiście zauważalna, na plus dla glinki oczywiście. :)
UsuńZaciekawilas mnie ta glinką musze sprawdzic ja na sobie;)
OdpowiedzUsuńSparkle's World