Ziaja - Maska anty-stres z glinką żółtą
20.10.13
Witajcie! Jakiś czas temu pojawiła się recenzja maseczki oczyszczającej Ziaji z glinką szarą, a dzisiaj przyszedł czas na maskę anty-stres z glinką żółtą, która nadaje się do każdego rodzaju skóry. Maseczkę recenzuję w ramach akcji październik miesiącem maseczek.
Myślę, że nie ma co tu dużo pisać na temat opakowania. Saszetka, podobnie jak w
przypadku maski z glinką szarą, starcza ono na 1 do 2 zastosowań. Konsystencja maseczki jest gęsta, zbita, jednak dobrze się rozsmarowuje. Kolor żółtawy, taki powiedziałabym piaskowy. Poza działaniem i kolorem maseczka jest bardzo podoba do wersji oczyszczającej. Nie tworzy na buzi skorupy, sprawia małe problemy przy zmywaniu.
Jeśli chodzi o działanie to tutaj mnie negatywnie zaskoczyła. Obiecanego przez producenta rozjaśnienia cery czy też wyrównania kolorytu w moim przypadku brak (dużo lepiej w tej kwestii sprawdziła się ostatnio recenzowana kakaowa maseczka z Dermiki). Nawilżenie i wygładzenie cery jest i dobrze, że przynajmniej to, bo inaczej maseczka byłaby u mnie całkowicie skreślona. Nie wiem tylko dlaczego nazywa się anty-stres, ponieważ nie zauważyłam żadnego większego działania relaksującego (poza takim jak to zawsze bywa z maseczką na twarzy).
Pojemność: 7 ml
Cena: ok. 1,50zł
Dostępność bardzo dobra: drogerie, apteki, sklepy kosmetyczne
Podsumowując, po użyciu maseczki widzę tylko delikatne nawilżenie i wygładzenie cery (dobre i to!), natomiast jakiegokolwiek większego działania relaksującego (anty-stres) ani wyrównania kolorytu cery nie zauważyłam. Może przy dłuższym regularnym stosowaniu wypadłaby lepiej.
Miałyście do czynienia z tą maseczką? Może u Was sprawdziła się lepiej?
34 komentarzy
Najbardziej lubię wersję z brązową glinką.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona maseczka z tej serii Ziaji, chyba głównie przez zapach, bo działanie raczej nie jest powalające, ale nie jest źle ;)
OdpowiedzUsuńta maska i tak jest spoko :D a antystresowe działanie ma dlatego, że ładnie pachnie ;D
OdpowiedzUsuńnigdy mnie nie kusiła ta maseczka, ostatnio czytałam, że chyba Ziaja robi nas w balona bo maseczka z linii Pro z glinką żółtą ma taki sam skład, co ta w saszetce. Nie pamiętam na jakim blogu to czytałam ale były tam zdjęcia składów.
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że nie jest w 100% skuteczna bo czasami mam ochotę na zakup takiej maseczki a później zalegają tylko w kosmetyczce...
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach :)
OdpowiedzUsuńmam podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńale i tak lubię maseczki z tej firmy :)
Ja ją uwielbiam, ślicznie pachnie i faktycznie rozjaśnia cerę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki bo świetnie działają na cerę ale nie miałam żadnej z Ziaji ponieważ ta firma nie należy do moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńMaseczki z Ziaji lubię, ale tej chyba jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńnie miałam jej, szkoda, że nie do końca się spisała pozytywnie
OdpowiedzUsuńja wolę wersję zieloną :)
OdpowiedzUsuńja miałam tylko z szarą glinką i polecam :) dzisiaj pora dokupić jej siostry ;)
OdpowiedzUsuńja ją bardzo, bardzo lubię:D
OdpowiedzUsuńLubię tą maseczkę. Cudów nie robi, ale jest przyjemna w użyciu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta wersja jest najgorsza a najbardziej lubię szarą :-)
OdpowiedzUsuńnie miałam tej maski :)
OdpowiedzUsuńTego rodzaju maseczki akurat nie używałam, bo zazwyczaj wybieram regeneracyjną albo oczyszczającą :)
OdpowiedzUsuńNigdy jej nie używałam, ale nie zamierzam kupować, jak nie ma dużego efektu
OdpowiedzUsuńsądząc po opisie mogłaby mi się spodobać;)
OdpowiedzUsuńtej jeszcze nie otworzyłam. Na razie napawam się idealną maseczką oczyszczającą! :) :)
OdpowiedzUsuńtrochę nie zniechęciłaś do wypróbowania tej anty-stresowej, ale zobaczymy co u mnie zdziała ;)
Nie miałam jej jeszcze, ale może kiedyś wypróbuję. ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w domu i czeka na swoją kolej, jestem ciakwa jak się u mnie spisze.
OdpowiedzUsuńA ja całkiem lubię te maseczki, ale tej wersji jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale z tego co piszesz wiele nie straciłam...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie dała sobie rady z wyrównaniem kolorytu :(
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą przeczytałam na blogu In My Secret World zgoła odmienną opinię o tej maseczce niż twoja :) Chyba trzeba będzie jej spróbować, choćby z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńTe nazwy mnie powalają ;p
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale po przeczytaniu nie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną z tej serii jest maseczka z glinką zieloną :)
OdpowiedzUsuńKiedyś często jej używałam i z tego, co pamiętam to wydawało mi się, że poprawiała mi koloryt. Muszę znowu ją sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńżółtej glinki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńale zieloną używam non-stop i polecam ;)
jeszcze przede mną, chociaż już ją prawie wszyscy mieli :)
OdpowiedzUsuńmiałam tą maseczkę i u mnie się ona spisała się:)
OdpowiedzUsuń