O kosmetykach marki GoCranberry naczytałam się wiele dobrego, więc postanowiłam w końcu coś wypróbować i sprawdzić na własnej skórze o co tyle szumu. Na początek wybrałam cukrowy peeling do ciała z masłem shea i olejem żurawinowym. Nie da się ukryć, że jestem miłośniczką wszelkich peelingów, a cukrowych to już w szczególności. Żeby pozbyć się martwego naskórka czasem wystarczy ostra gąbka, ale jednak używanie peelingu jest znacznie przyjemniejsze, zgodzicie się ze mną? W przypadku dobrych peelingów poza wygładzeniem skóry dostajemy w pakiecie piękny zapach i nawilżenie. Tego też oczekiwałam od peelingu GoCranberry. A jak było? Zaraz się przekonacie.
Peeling otrzymałam do testów od internetowej Mydlarni Marsylskie [klik], tam też znajdziecie więcej kosmetyków GoCranberry. Ta mydlarnia to nie tylko mydełka, ale też kosmetyki naturalne, mineralne, oleje. Ostatnio asortyment tego sklepu został wzbogacony o produkty Orientana.
Kosmetyk otrzymujemy w kartonowym pudełeczku. Sam peeling mieści się w lekkim słoiczku o pojemności 200ml, zakręcanym metalową zakrętką. Do opakowania nie ma się co przyczepiać, peelingi często są sprzedawane własnie w takich słoiczkach. Można go wydobyć bez problemu do ostatniego kryształku cukru. Na kartoniku znajdziemy wszelkie niezbędne informacje, skład, datę ważności, a także wiadomość o tym, że kupując ten produkt wspiera się Fundację Mam Marzenie (podobnie jest chyba z pozostałymi kosmetykami marki). Ile złotówek leci na konto fundacji tego nie wiem. Jeśli Wy znacie szczegóły lub gdzieś czytałyście na ten temat dajcie koniecznie znać w komentarzach, bo ja nie mogę się doszukać nic konkretnego na ten temat.
Peeling został stworzony na bazie cukru trzcinowego. Jego konsystencja w opakowaniu wydaje się dość gęsta, ale podczas aplikacji szybko się zmienia, masło shea i olejki rozpuszczają się pielęgnując skórę, a cukier pozwala na wykonanie krótkiego masażu. Zapach o dziwo, nie jest typowo żurawinowy, właściwie trudno mi go sprecyzować, jest przede wszystkim delikatny, przyjemnie słodki, nie drażni, ale też nie powala na kolana.
Kryształki cukru są dość dużej wielkości, dzięki czemu są ostre i porządnie wykonują swoją robotę. Kilka razy użyłam peelingu na suchą skórę nóg i efekt był zniewalający. Skóra super wygładzona i przyjemna w dotyku. Pod wpływem wody peeling robi się trochę delikatniejszy, wiadomo cukier zaczyna się rozpuszczać z każdym ruchem dłoni, ale do pielęgnacji skóry delikatnej od pasa w górę nie wyobrażam sobie użyć go na sucho. Peeling pozostawia po sobie natłuszczająco - nawilżającą warstwę. Nie każdemu może to odpowiadać, ale warto pamiętać, że jest to zasługa naturalnych składników, a nie parafiny. Ja po użyciu tego peelingu rezygnuję z nakładania innych specyfików nawilżających. Skóra jest gładka i odżywiona, nie potrzeba jej do szczęścia nic więcej. :)
Kryształki cukru są dość dużej wielkości, dzięki czemu są ostre i porządnie wykonują swoją robotę. Kilka razy użyłam peelingu na suchą skórę nóg i efekt był zniewalający. Skóra super wygładzona i przyjemna w dotyku. Pod wpływem wody peeling robi się trochę delikatniejszy, wiadomo cukier zaczyna się rozpuszczać z każdym ruchem dłoni, ale do pielęgnacji skóry delikatnej od pasa w górę nie wyobrażam sobie użyć go na sucho. Peeling pozostawia po sobie natłuszczająco - nawilżającą warstwę. Nie każdemu może to odpowiadać, ale warto pamiętać, że jest to zasługa naturalnych składników, a nie parafiny. Ja po użyciu tego peelingu rezygnuję z nakładania innych specyfików nawilżających. Skóra jest gładka i odżywiona, nie potrzeba jej do szczęścia nic więcej. :)
Ogromną zaletą peelingu jest jego prosty i przejrzysty skład. Na pierwszym miejscu mamy brązowy cukier, dalej znany z wspaniałych właściwości i coraz częściej spotykany w kosmetykach olej winogronowy, masło shea, wit. C, olej żurawinowy i zapach. Zawartość takich składników sprawia, że chciałoby się sięgać po peeling bardzo często, jednak 200ml dość szybko ubywa - przy oszczędnym używaniu posłużył mi przez jakiś miesiąc, myślę, że to wynik taki w sam raz.
Podsumowując, naturalny skład i świetne działanie sprawiają, że z pewnością kiedyś wrócę do tego peelingu. Świetnie wygładza skórę, a dzięki zawartości masła shea oraz olejków takich jak winogronowy i żurawinowy dba też o odżywienie i nawilżenie. Cena nie należy do najniższych - za 200ml słoiczek trzeba zapłacić ok. 35zł. Jestem leniwa pod względem robienia peelingów w domu i stawiam najczęściej na gotowce, więc jeśli macie podobnie to z czystym sumieniem polecam. To zdecydowanie jeden z lepszych peelingów jakie kiedykolwiek miałam. Mam ochotę na więcej kosmetyków GoCranberry. Dajcie znać co jego godne uwagi, a czego lepiej unikać? :)
Znacie może ten peeling? Jestem ciekawa jakiego peelingu do ciała Wy teraz używacie? Stawiacie na gotowe kosmetyki czy robicie peelingi DIY w domu?
Znacie może ten peeling? Jestem ciekawa jakiego peelingu do ciała Wy teraz używacie? Stawiacie na gotowe kosmetyki czy robicie peelingi DIY w domu?
- 8.11.15
- 59 Komentarze