Hej kochani! Zdjęcia do tego postu robiłam jeszcze jak za oknem leżał śnieg. Ale przecież pielęgnacja ust jest ważna przez cały rok, więc na dzisiaj przygotowałam dla Was mini recenzje kilku pomadek i balsamów ochronnych. Ja nie mam manii używania takich kosmetyków po kilka razy na dzień, ale też moje usta nie tego wymagają, pomijając zimę i mroźne dni oczywiście. Staram się jednak pamiętać o nawilżaniu ust, dlatego w moich kosmetykach znajduje się obecnie 6 produktów, które mają mi w tym pomóc. Same pomadki nie
zapewnią gładkich i pięknych ust, dlatego od czasu do czasu robię
sobie też domowy mini peeling - troszkę cukru + troszkę miodu, a kiedyś może skuszę się na maleństwo - peeling do ust z Pat&Rub, który widziałam nieraz na Waszych blogach. :)
Wszystkie te pomadki i balsamy mają za zadanie nawilżać i chronić nasze usta przed niekorzystnymi czynnikami środowiska. Niestety nie wszystkie sprawdzają się w tej roli idealnie. Na początku omówię balsamy w słoiczkach, po które ze względu na niezbyt higieniczne opakowanie sięgam tylko w domu, a później przejdziemy do pomadek w sztyfcie, które już śmiało można zabierać do torebki.
Masełka z Nivea chyba nie trzeba już nikomu przedstawiać. Jest dostępne w kilku wersjach, a ja mam malinowe i sobie chwalę. A co! :)
Dobrze pielęgnuje i nawilża.
Swoją malinową wersję uwielbiam i używam jej naprawdę z wielką
przyjemnością. Jedynym minusem może być to, że jeśli nałożymy go za dużo to zbiera się w kącikach i nie wygląda do zbyt estetycznie. Skład: Cera Microcristallina, Paraffinum Liquidum, Polyglyceryl-3
Diisostearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ricinus Communis
(Castor) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis, Oil, Aqua,
Glycerin, Glyceryl Glucoside, BHT, Aroma, CI 77891, CI 77492
Masełka z The Body Shop mam dwa. Pierwsze to waniliowe w konsystencji bardzo podobnej do tego z Nivea. Drugie z masłem shea, na zdjęciu tuż po otwarciu, widać więc że ma 'gładką' konsystencję. Waniliowe mam już od dość dawna, jeszcze wtedy na rynku nie było słynnych masełek z Nivea. Akurat z tego jestem w miarę zadowolona, ale na tym z masłem Shea się zawiodłam. Zostawia na ustach ochronną warstwę, która poza tym, że jest to niewiele działa. Więcej w mojej kosmetyczce masełek do ust z TBS na pewno nie będzie. Skład Spiced Vanilla lip balm: Ricinus Communis Seed Oil, Polyglyceryl-3 Beeswax, Soybean Glycerides,
Cera Alba, Hydrogenated Castor Oil,
Aroma, Butyrospermum Parkii Unsaponifiables, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Silica,
Theobroma Cacao Seed Butter, Benzyl Benzoate,
Tocopheryl Acetate, Carthamus Tinctorius Seed Oil, Mica, Ammonium
Glycyrrhizate, Limonene, Vanilla
Planifolia Fruit Extract, Eugenol, Tocopherol, Cinnamyl Alcohol, Cinnamal, Benzyl Salicylate, CI 77891, CI 77492, CI 77491. Skład Shea lip butter Butyrospermum parkii (Shea Butter), Ricinus communis (Castor
Oil), Brassica Campestris/Aleurites Fordi Oil Copolymer
(Brassica Campestris/Aleurites Fordi Oil Copolymer), Cera Alba (Beeswax), Lanolin,
PEG-8 Beeswax, Aroma, Hydrogenated Castor Oil, Silica, Tocopheryl Acetate,
Ammonium Glycyrrhizate, Tocopherol, Limonene, Citral, Linalool, Geraniol, CI 77891, CI 19140, CI 15850.
Balea - balsam do ust z masłem shea i olejkiem arganowym - ta pomadka jest dość twarda. Wizualnie sztyft jest prawie taki sam jak przy Sylveco, ale w działaniu widać ogromną różnicę. Przy stosowaniu tej pomadki nie zauważyłam zmiękczenia czy głębszego nawilżenia ust. W tym wypadku nawet olejek arganowy w składzie jej nie uratował. Mając do wyboru moje inne pomadki bez żalu zostawiłam balsam Balea na boku. Skład: Ethylhexyl
stearate, Ricinus communis seed oil, Synthetic beeswax, Hydrogenated
palm oil, Cera alba, Candelilla cera, Butyrospermum parkii butter, Argania spinosa kernel oil, Aroma, Hippophae rhamnoides fruit extract, Helianthus annuus seed oil, Caprylic / capric triglyceride, Ci 40800, Ci 75470
Alterra - pomadka z ekstraktem z rumianku - w jej składzie znajdziemy same drogocenne składniki: olej rycynowy, olej kokosowy, olej jojoba,
olej słonecznikowy, wosk pszczeli, wosk candelilla, oliwę z oliwek, olejek z
marchwi, witaminki A i E. Nie spodziewałam się po niej wiele, ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Za kilka złotych możemy otrzymać naprawdę dobry produkt, który nie dość, że pielęgnuje usta, to ponoć wpływa na wzrost rzęs. Pewnie niektóre z Was zrobiły teraz zdziwioną minę. Ale tak tak, ostatnio popularne jest jej używanie właśnie do pielęgnacji rzęs. Sama nawet przez kilka dni to robiłam, ale przeszłam na kurację Revitalash i do rzęs używam jej teraz tylko czasami w dzień. Skład: Ricinus Communis Seed Oil, Cocos
Nucifera Oil, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Candelilla Cera,
Palmitic Acid, Stearic Acid, Butyrospermum Parkii, Olea Europaea Fruit
Oil*, Tocopheryl Acetate, Aroma, Helianthus Annuus Seed Oil, Chamomilla
Recutita Oil*, Daucus Carota Sativa Root Extract, Beta-Carotene,
Tocopherol. * z certyfikowanych upraw ekologicznych
Sylveco - rokitnikowa pomadka ochronna o zapachy cynamonu - tej pomadki używam od niedawna i bardzo sobie ją chwalę. Jest to podobnie jak pomadka Alterry, kosmetyk naturalny. Nie tylko super chroni usta przed zimnym mroźnym wiatrem, ale ładnie je nawilża i pielęgnuje. Cynamonowy zapach jest bardzo delikatny i nie powinien nikomu przeszkadzać. Skład: Olej sojowy,
Wosk pszczeli,
Lanolina,
Olej rokitnikowy,
Masło karite (Shea),
Olej jojoba,
Olej z wiesiołka,
Masło kakaowe,
Betulina,
Wosk carnauba,
Olejek cynamonowy
Podsumowując, bardzo lubię masełko z Nieva, ale ze względu na opakowanie używam go tylko w domu. Z sztyftów najbardziej jestem zadowolona z działania pomadki rokitnikowej Sylveco i rumiankowej Alterry. Zawiodłam się trochę na masełkach z TBS, bo od sztyftu marki Balea w sumie nie oczekiwałam zbyt wiele. :)
A Wy dbacie o swoje usta przez cały rok? :)
- 25.2.14
- 104 Komentarze